Blog firmy Poliman

Tworzymy portale, strony internetowe, gry i aplikacje. Projektujemy, programujemy, obsługujemy i inspirujemy.

Browsing Archive:

Monthly Archives: luty 2014

Wywiad z Jurorem konkursu Blog Roku 2013

Blog Roku
fot. Blog Roku

Tłusta gala


Gdybyśmy wciąż pisali pamiętniki, nie przyszłoby nam do głowy, żeby pisać je pod publikę i dla korzyści po to, aby wypromować własny brand. Post na blogu dodaje się jednym kliknięciem aplikując sobie w ten sposób nową dawkę endorfin i jednocześnie łechcząc własne ego. Ale czy aby na pewno tylko po to? Teraz tylko hipsterzy piszą pamiętniki, cały mainstream – blogi.


Rób hajs stale


Intuicja podpowiada nam że zyski czerpane są przede wszystkim z reklamy, ale żeby ktoś kliknął w baner na naszym blogu, musimy mieć dobre statystyki. W zależności od niszy tematycznej, za 1000 wyświetleń bloga można zarobić kilka złotych. W ramach współpracy można czerpać barterowe korzyści, bardziej opłacalne, np. linkowanie czy unboxing.


Jak być bossem


Jakie tematy najlepiej się sprzedają? Gotowe odpowiedzi na problemy, np. „jak schudnąć”. Najlepiej, gdy są to wypunktowane rozwiązania, np. „3 sposoby na jesienną depresję” albo bardziej poważnie „10 sposobów na udany biznes”. Jak to jest, że niektóre ze stron przodują w swojej kategorii? Otóż za to odpowiedzialny jest pagerank. Google, prawdopodobnie za pomocą algorytmu przypisuje stronie ocenę od 0 do 10. Jego rola budzi kontrowersje, ponieważ sposób przyznawania kategorii stronom jest strzeżony. Dla porównania Pudelek.pl ma pagerank 5, Onet.pl 7.


Wszystko o czym napisałam może być pomocne, ale nie jest kluczem do sukcesu. Lepiej skupić się na treści, lekkości pisania i nie kombinować na siłę. Wystarczy mieć wiedzę, której nie mają inni. Dzisiaj o 20:00 na stronie www.blogroku.pl będzie można oglądać galę finałową, więc pozostając w temacie zadałam kiedyś kilka pytań dotyczących blogów jednemu z tegorocznych jurorów Bloga Roku 2013.

Zapytałam Jacka Kotarbińskiego, twórcę bloga www.kotarbinski.wordpress.com jakie są jego doświadczenia:


Jest Pan specjalistą i od przekazywania informacji i od szeroko pojętego marketingu,
czy uważa Pan że blog może może służyć do budowania marki?


Blog zawsze służy do budowania marki. Ma przecież najczęściej charakter osobisty. Mówimy tu oczywiście o klasycznym rozumieniu bloga – czyli treści budowane przez jedną osobę. 
Poprzez bloga nasze nazwisko, twarz, treści – zyskuje określone atrybuty markowości. Ulega swoistemu „pozycjonowaniu” w świadomości czytelników. Umożliwiamy „poznanie się” przez innych, a to ma wpływ na przykład na naszą wiarygodność. Przestajemy być anonimowi – co oznacza, że autor staje się odpowiedzialny za to co napisał czy powiedział. W moim przypadku to o czym piszę na blogu często jest związane z zasadami jakimi się kieruję w swojej pracy zawodowej czy stawianiem pewnych kwestii problemowych czy dyskusyjnych. To daje konkretny potencjał mojej marce osobistej i temu co robię na co dzień.


Blogerzy, vlogerzy są opiniotwórczy, pokazują to ostatnie wydarzenia, ale dotyczy to tylko tej najwyższej półki, czym oni się różnią od długiego ogona tych „maluczkich”?


Tak naprawdę, to najczęściej jedynie nagłośnieniem czy rozpoznawalnością. Wielu dlatego, że byli po prostu „pierwszymi w swojej kategorii” i zaczęli być w niej rozpoznawalni. Nazwiska blogerów czy vlogerów podlegają tym samym prawidłom marek jak marki firm czy produktów. Druga sprawa to konkurencyjność blogów i vlogów – przy ich tak dużej ilości, jest naturalna konkurencja i każdy walczy o swoją uwagę. I trzeci element to umiejętność zainteresowania tematyką o której się pisze. Czwarty to warsztat – skoro piszemy, to styl pisania – a kiedy prowadzimy vloga – styl wypowiedzi, pomysł na wypowiedz itd.


Było swego czasu popularne „jestę blogerę- dawajcie gratisy”. Jakiego pokroju są propozycje które Pan dostaje?


Jest ich sporo, ale nie wiem – nie dane mi zobaczyć 🙂 W zasadzie wszystkim odmawiam 🙂 
Nie przyjmuję z zasady „darów losu” – wyjątkiem są książki o marketingu, tutaj nie mogę się oprzeć :)))
Powód jest prosty – otrzymanie prezentu jest zawsze swoistym zobowiązaniem. Pomimo, że oczywiście wszyscy piszą, żeby nie być zobowiązanym 🙂 A ja nie chciałbym zamieniać swojego bloga w feerię opisów prezentów które dostałem czy fotorelacji z unboxingu. Chciałbym wrzucać swoje notki o czymś co mnie rzeczywiście nurtuje czy interesuje. Nie ukrywam też, ze z racji dziedziny jaką się zajmuje – otrzymywanie gadżetów reklamowych trochę mi spowszedniało :))) Niemniej nie wykluczam sytuacji, w której pomysł na dar losu rzuci mnie na kolana :)))


Komerche zawsze się wyczuje, czy w ogóle warto mieszać hobby z biznesem?


„Komercha” ma znaczenie pejoratywne, ale kwestia jest szersza. Mówi się, że jeśli lubisz to co robisz – to nie pracujesz przez całe życie 🙂 Mam ten komfort ze lubię to co robię, ale poza tym muszę zarobić na miskę ryżu. Nie mam ani bogatych sponsorów, ani cioci w Anglii, nie jestem rentierem – muszę sam wymyślać projekty i je realizować.


W jaki sposób zrobić to umiejętnie?


Nie ściemniać. To trudne, ale strategicznie opłacalne. Nie podejmować się zadań, których nie jest się do końca pewnym, albo nie ma umiejętności czy predyspozycji.


W Pana przypadku praca zaowocowała. Nigdy nie uwierzę że to było pierwsze podejście i że się Panu udało. Ile było ich wcześniej?


W sferze marketingu działam 23 lata. Zacząłem w 1990 kiedy wszystko się zmieniało. Mam świetny przegląd przemian marketingu w Polsce od samego początku. Blog jest od kilku lat, ale tak naprawdę zacząłem regularnie pisać od półtora roku.


Prosto z mostu: Jak to się Panu udało. Wyrobił sobie Pan markę w moim wyobrażeniu jest Pan niemalże guru marketingu. Praca, praca i jeszcze raz praca?


Trudno mi oceniać to osobiście – to jest bardzo miłe, ale marka osobista oznacza też odpowiedzialność za to co się pisze i za to co się robi. W pracy realizuje swoje zainteresowania i pasje – czyli nie czuje, że pracuje :))) Marketing jest naprawdę pasjonującą, ale i dość skomplikowaną dziedziną – przy pozornej prostocie.


Ach ten kryzys

3466024918_6cf9ba1f9b_z
fot. vauvau

Pomysł na siebie kontra pomysł na firmę


Pracownica udała się pod koniec jesieni do biura z pytaniem czy jest planowany zakup grzejników elektrycznych do sklepów, bo nie ma ogrzewania i zaczęło się robić zimno. Nie było jeszcze wiadomo ale dowiedział się o tym szef i rzucił wiązanką do pracownicy: „Jeszcze raz mi … przyjdziesz do biura. Jak ci nie pasuje to ….”.



Z każdym postem pojawia się oddech na karku, nutka ryzyka i w tym cała zabawa. Kuriozalna plątanina wije się w głowie, bo jak pisać bloga od siebie pod domeną firmy. Mogłabym tu opisywać jak wygląda tworzenie stron www, tworzenie aplikacji i programów ale czy to cię interesuje? Zakładam że bardziej adekwatne jest, gdy napiszę o tym jak możesz rozwijać siebie, przyczynić się do rozwoju swojej firmy. Coś ze sobą zrobić żeby nie stać w miejscu.


Mylę się


Otoczona komfortem bezprawnego, nieograniczonego pisania czuję się za tę garstkę literek bardzo odpowiedzialna. Co innego gdy piszesz pod swoją „marką”, tak, człowiek też może podlegać prawidłom marki, sytuacja jest prosta, błędy które popełnisz odbiją się na tobie. To naturalne. Głazem syzyfowym jest jeśli publikujesz pod nazwą firmy, skutki pomyłek mogą odbić się na całej organizacji i znów będziesz toczył swój głaz pod górę. Dlatego lepiej w tym przypadku pisać o tym o czym pisałbyś gdybyś nie musiał tego robić. Czy w ogóle byś wtedy pisał?


Małe piękne jest, a będzie?


Moja praca daje możliwość spotykania się z przedsiębiorcami i ludźmi z niemal każdej branży. Kształtują postrzeganie rynku jako takiego. Ostatnio klient wyznał „jestem zwolennikiem małych rzeczy”. Stąd prześlizgniemy się w stronę niuansów zarządzania. To co sprawdza się w dużej korporacji prawie nigdy nie działa w małej firmie. Małe przedsiębiorstwa są elastyczne, nie pożera ich ten wielki smok biurokracji. Ziejący ogniem jednak czeka na drodze do rozwoju każdej firmy. Trzeba się uzbroić i szybko go pokonać, żeby nigdy nie zamieszkać razem ze smokiem w jego jaskini.


Pięć głów


Sprawdź w jakiej fazie jest twoja firma:

Wzrost przez kreatywność – kryzys przywództwa
Wzrost przez formalizację – kryzys autonomii
Wzrost przez delegację uprawnień – kryzys decentralizacji
Wzrost przez koordynację – kryzys biurokratyzmu
Wzrost przez współdziałanie – kryzys izolacji

Sytuacja z grzejnikami jest autentyczna, zaczerpnięta ze źródła.


Larry E. Greiner, „Evolution and Revolution as Organizations Grow”

Odważ się pisać

8468995025_717949350a_z
fot. mkhmarketing

Blog Roku 2013


Sprawa dość kontrowersyjna -jak powinny firmy korzystać z social media a jak korzystają. Jak powinny być prowadzone blogi a jak są prowadzone. Widziałeś kiedyś zderzenie człowieka z szybą? Tak to mniej więcej wygląda.
Piszę o tym w związku z wczorajszymi nominacjami do „Bloga Roku 2013”. Wczoraj o godzinie 15:00 na stronie www.blogroku.pl pojawiła się lista blogów nominowanych.


Już po śniadanku?


Zastanawiające po co większości firmom profile w internetach. Kiedy są prowadzone na siłę to przecież to widać. Pozostają trzy opcje. Albo zrobić to dobrze albo w ogóle tego nie robić albo zapłacić komuś kto to dobrze zrobi. Co to znaczy dobrze?
Lansowanie na nigdy nie doprowadzi do tego do czego powinno doprowadzić, do komunikacji, rozmowy, dialogu, dyskusji.



Kilka rad z książki „Sztuka Rynkologii” Jacka Kotarbińskiego (juror „Blog Roku 2013” w kategorii „Profesjonalne i Firmowe”, interpretacja rozmowy z Mikołajem Nowakiem):

Otwórz się na krytykę, nie polemizuj z nią.
Dbaj o opinię konsumentów.
Nie publikuj suchych treści marketingowych.
Stwórz na swoim fanpejdżu forum i wywołuj opiniotwórcze debaty.
Niech potencjalni klienci nie szukają opinii o firmie na forach, niech znajdą rzetelną informację u ciebie.



Nie rób sztucznego zamieszania, to wygląda jak akt desperacji, podobne zachowania zauważyłam na tym blogu, dobry kontent nie potrzebuje stymulowania ruchu, sam go wygeneruje.


Istnieją złote zasady „wcielania się” w młodzież i specjalne robienie przy tym błędów. Dalej, nauka stylów pisania komentarzy, wszystko pod pozycjonowanie. Najlepiej gdy wszystko generuje się naturalnie, ale nie w tym życiu. Nie wierzymy w wiarygodność mediów. Internet w założeniu powinien być „tym prawdziwszym”, ale tam gdzie pojawia się okazja do zgarniania hajsu, tam bańka mydlana przynajmniej częściowo pryska.


Z klawiaturą po szczeblach sukcesu

Agencje wprowadzają zespoły copywriterów i pozycjonerów, którzy mogą o wiele więcej niż jeden człowiek. Tworzone są blogi tzw. „piękne” i takie stricte pod pozycjonowanie. Teksty przygotowane przez copywriterów przechodzą przez synonimizator tekstu, są łączone, rozdzielane, mieszane. Głównie chodzi o linkowanie produktów klienta. Wiedza tłumu równoważy wiedzę ekspercką. To daje większe możliwości do popisu firmom, ale to w agencjach nadzieja żeby narzędzie pozycjonowania odpowiednio wykorzystywać. Nie należy patrzyć tylko na efekty, ważne są też treści. Żeby tylko nie zaczęło śmierdzieć spalenizną od tych którzy się sparzą. Połączenie obszernej wiedzy na temat marketingu, psychologii, socjologii, PR i wiedzy eksperckiej z danej dziedziny i umiejętne jej wykorzystanie będzie gwarantem sukcesu.


______